Lekcja w polskiej szkole trwa 45 minut. Taka organizacja nauki została wprowadzona jeszcze w XIX wieku przez pruskich urzędników. Minęło ponad 200 lat, a dzwonek zapowiadający początek 45-minutowej lekcji nadal rozbrzmiewa w szkole. Czy lekcja powinna trwać rzeczywiście 45 minut?
Wyobraźmy sobie, że zgłaszamy się do teleturnieju „Dzieciaki kontra dorośli”. Główną nagrodą w tej grze jest tytuł Króla Dociekliwości. Reguły są bardzo proste – przez tydzień specjalna aplikacja zapisuje każde stawiane przez rywalizujące drużyny pytania. Przy czym mechanizm oparty na sztucznej inteligencji zlicza tylko te zadawane z przekonaniem i spontanicznie. Jak myślicie kto ma większe w tej rywalizacji? Dorośli czy dzieci?
Bądź jak dziecko: pytaj dlaczego?
Rzecz jasna naturalnymi Królami Dociekliwości są dzieci. Psychologia rozwojowa wydziela tzw. okres pytań. Jest on najbardziej intensywny między trzecim a siódmym rokiem życia. Trzylatki i dzieci nieco młodsze chcą wiedzieć przede wszystkim, kto gdzie jest. Pytają więc o proste fakty, używając słów „kto” i „co”. W kolejnej fazie dzieci nieustannie powtarzają –
„a dlaczego?”. Ta mania pytania może być dla rodziców nieco irytująca. Mało tego, część pytań stawianych przez dzieci wynika nie tylko z głodu wiedzy, ale także z tego, że odpowiedzi rodziców są…nieprzekonujące.
Z czasem ta naturalna dociekliwość się stępia. A niektórym nawyk stawiania pytań zupełnie mija. Z tego powodu wielu zjawiskom już się nie dziwimy. Traktujemy je jak coś zupełnie oczywistego, choć oczywiste nie są. Tak bez wątpienia jest z czasem trwania lekcji. Kto z was pytał, dlaczego lekcja trwa 45 minut. Tylko szczerze! Niech podniesie palec. No cóż, lasu rąk nie widzę. Żeby odpowiedzieć na to pytanie, musimy cofnąć się do XIX-wiecznych Prus.
System pruski ma się nieźle
W 1817 roku Karl Freiherr vom Stein zum Altenstein stanął na czele pierwszego pruskiego ministerstwa oświaty i rozpoczął reformy. Ideałem organizacji społecznej była armia. Szkoła miała przypominać wojsko. Liczył się porządek i dyscyplina. Nikt nie chciał kształcić samodzielnych i wolnych obywateli. Absolwenci pruskiego sytemu mieli przede wszystkim być przygotowani do pracy w fabryce oraz wdrożeni do wykonywania obowiązków urzędniczych zgodnie z wolą cesarza.
Jakie rozwiązania wprowadziły pruskie władze?
- przewagę szkół państwowych nad prywatnymi;
- scentralizowany system edukacji z obowiązkowymi programami i spisem lektur narzuconym nauczycielom;
- niskie wynagradzanie pedagogów – mieli oni pracować dla idei, nie dla pieniędzy;
- masowe i liczne klasy złożone z uczniów w tym samym wieku (metryka ważniejsza niż poziom rozwoju młodego człowieka);
- egzamin maturalny jako przepustka do dalszej kariery;
- 45-minutowe lekcje, których początek i koniec sygnalizowany jest dzwonnikiem.
Nietrudno w tym zarysowanym obrazie odnaleźć odbicie współczesnej szkoły. Minęło ponad 200 lata, a zmieniło się niewiele. Dziś już wiemy, że system ten z punktu widzenia naukowego szkodzi. Potrzebujemy szkół zróżnicowanych – odpowiadających na indywidualne potrzeby dzieci i ich rodziców. Przydałoby się również więcej zaufania i autonomii dla dobrze wynagradzanego, zaangażowanego i kreatywnego nauczyciela. Zmienić się powinna przede wszystkim organizacja pracy w szkole, gdyż w przepełnionych klasach w dość krótkim czasie nie da się rozwijać krytycznego myślenia. Niewiele w tym systemie miejsca na swobodną wymianę poglądów i zaspakajanie ciekawości.
Przekleństwo 45 minut lekcji
Przez lata szukano naukowego uzasadnienia dla 45-minutowych lekcji. U robotników w fabrykach zaobserwowano, że po 45 minutach ciągłej i monotonnej pracy pojawiło się więcej błędów. Eksperyment ten trudno przenieść do rzeczywistości szkolnej. Uczniowie raczej nie powinni wykonywać mechanicznych i nurzących czynności.
To prawda, że mniej lub bardziej efektywna koncentracja u osoby starszej niż 14 lat trwa od 45 do 55 minut.
- u młodszych dzieci ten czas jest krótszy;
- w przypadku dzieci między 8 a 10 rokiem wynosi 25-35 minut;
- u nastolatków w wieku 11-13 lat to 35-45 minut.
Słowem, dla uczniów szkół podstawowych 45 minut ciągłej koncentracji to zdecydowanie za dużo. Dobrym pomysłem jest więc podzielenie lekcji na dwa bloki z krótką przerwą między nimi. Schemat może wyglądać następująco: 20 minut koncentracji – 5 minut przerwy – 20 minut koncentracji. Oczywiście w warunkach prusko-polskiej szkoły nie proponuję nauczycielom wypuszczanie uczniów z klasy. W zamian zachęcam do tego, by projektując lekcję zastanowić się nad wprowadzeniem gimnastyki śródlekcyjnej lub interesującego przerywnika. Techniki te pozytywnie wpływają możliwości poznawcze mózgu.
Nie mam złudzeń. Helsinek w Warszawie jeszcze długo nie będzie. Na swobodne nauczanie blokowe, w którym czas trwania zajęć dostraja się poziomu koncentracji grupy, nie ma na razie szans. Co można zmienić? Można mądrzej wykorzystać te 45 minut.
Autor: Piotr Ślusarczyk
Inne teksty, które mogą cię zainteresować
Cyfryzacja szkół na przykładzie Finlandii
Technologia w polskich szkołach. Jak wypadamy na tle Europy?